Quantcast
Channel: Salaam Cinema!
Viewing all 29 articles
Browse latest View live

Baśń jednej nocy

$
0
0
Pewnego razu w Anatolii (Nuri Bilge Ceylan, 2011)
„Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce [...]”
1 Kor 13:12,
za Biblią Warszawską

Wielki film Nuri Bilge Ceylana, kino olśniewające od pierwszego do ostatniego ujęcia. Pewnego razu w Anatolii (2011) sięga do najlepszych wzorców i w swej warstwie problemowej podskórnie nawiązuje do filozoficznej wizji przedstawionej w dziełach Michelangelo Antonioniego. W filmie tureckiego reżysera nie obcujemy wprawdzie z tajemnicą godną Przygody (1960), ale świat, w którym funkcjonują bohaterowie oraz wszelkie systemowe metody na ogarnięcie go i podporządkowanie racjonalnemu spojrzeniu człowieka, ulegają zachwianiu. A stąd już tylko krok do epistemologicznego podważenia realności i pogodzenia się z entropią, jakie stały się udziałem fotografa Thomasa z Powiększenia (1966).
[...]
Całość tekstu na stronie:
http://www.e-splot.pl/?pid=articles&id=1991

Niezastąpieni

$
0
0
Alpy (Jorgos Lanthimos, 2011)

Kolejna po Kle (2009) socjologiczna przypowieść Jorgosa Lanthimosa o opresji oraz próbie uwolnienia się z niej. Alpy (2011) prezentują konsekwentną wobec poprzedniego filmu greckiego reżysera wizję świata, choć styl najnowszego dzieła jest nieco bardziej chropowaty.
[...]

Powtórka z pamięci

$
0
0
Pamięć absolutna (Len Wiseman, 2012)

Remake filmu inspirowanego opowiadaniem Philipa K. Dicka – brzmi jak masło maślane. Ryzyko związane z powodzeniem takiej produkcji wydaje się być duże, tym bardziej, jeśli powołuje się przy tej okazji na nazwisko słynnego autora prozy science-fiction. I choć w istocie Pamięć absolutna (2012) Lena Wisemana oddala się od Dicka jeszcze bardziej niż jej filmowy pierwowzór pod tym samym tytułem, to o dziwo broni się jako autonomiczne dzieło. A jakby komuś było mało, dzieje się tak pomimo faktu, że początek filmu nie zapowiada niczego dobrego.
[...]

Mroczne dziedzictwo

$
0
0
Pokłosie (Władysław Pasikowski, 2012)

Choć ta nazwa w filmie Władysława Pasikowskiego nie pada, w jego omówieniach i recenzjach z pewnością często będzie się przewijać: Jedwabne i ujawniona (a raczej przypomniana) jedenaście lat temu w książce Jana Tomasza Grossa Sąsiedzi wojenna zbrodnia na żydowskich mieszkańcach wioski. Tyleż samo lat upłynęło od ostatniego kinowego projektu Pasikowskiego, Reichu (2001), który nie został najlepiej przyjęty a wypracowana w latach 90. XX wieku formuła filmu sensacyjnego zdawała się być już na wyczerpaniu. Twórca Psów (1992) powraca więc po długim milczeniu i to powraca z przytupem, bowiem Pokłosie (2012) już od premiery na gdyńskim festiwalu wzbudza żywe reakcje. Pasikowski, jak przystało na jednego z najlepszych polskich reżyserów poruszających się po kinie gatunkowym, także akcję najnowszego filmu wpisuje w rozpoznawalną konwencję. Pokłosie jest więc (choć tak naprawdę tylko miejscami bywa) trzymającym w napięciu thrillerem z mocnym zabarwieniem westernowym. Najbardziej przypomina chyba „współczesny”, bo osadzony w latach po II wojnie światowej, western Czarny dzień w Black Rock (1955) ze Spencerem Tracy w roli weterana szukającego sprawiedliwości w ksenofobicznym miasteczku.
[...]

Instynkt kontra rozum

$
0
0
Mistrz (Paul Thomas Anderson, 2012)

Kolejne pięć lat czekaliśmy na nowy film Paula Thomasa Andersona: po takiej samej przerwie jaka dzieliła Lewego sercowego (2002) od Aż poleje się krew (2007) otrzymujemy wyróżnionego na festiwalu w Wenecji Mistrza (2012). Wraz z nim dostaliśmy także odpowiedź na pytanie, w którą stronę zdaje się zmierzać twórczość amerykańskiego reżysera. Zamknięta w rywalizacji dwóch postaci reprezentujących sprzeczne wartości metafora mechanizmów rządzących Ameryką zostaje w Mistrzu wpisana w kontekst powojennej rzeczywistości.
[...]
Cały tekst na stronie: http://www.e-splot.pl/index.php?pid=articles&id=2345

Katastrofa!

$
0
0

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, początek lat siedemdziesiątych. Ruch hipisowski zawładnął ulicami, kontestacja wrze – konserwatyści drżą. Konflikt w Wietnamie podsyca atmosferę niepokoju. Niebawem krajem wstrząśnie kryzys energetyczny oraz Afera Watergate. Jednym słowem – katastrofa! Te nastroje nie mogły nie znaleźć odbicia na ekranie. Hollywood zareagowało natychmiast.

W roku 1970 Portem lotniczym (reż. George Seaton) w Chicago zawładnęła śnieżna burza, skutkiem czego jeden z samolotów zablokował pas startowy. Na domiar złego, na pokładzie Boeinga lecącego do Rzymu zdesperowany szaleniec planuje zdetonować bombę, by jego żona otrzymała niezbędne pieniądze z odszkodowania. Ostrzeżenie dociera do załogi na czas, jednak eksplozji nie udaje się uniknąć. Uszkodzona maszyna zmuszona jest obrać kurs powrotny na zatarasowany pas. Los pasażerów zależy od kilku osób, a zwłaszcza kierownika lotniska Mela Bakersfelda, głównego mechanika Joe Patroniego i pilota Vernona Demeresta. Dzięki odwadze i sprytowi mężczyzn samolot bezpiecznie ląduje na oczyszczonym pasie. Stary porządek (i to dosłownie, brakuje tu jakichkolwiek znaczących przedstawicieli młodego pokolenia) zostaje przywrócony. Wiara w odpowiedzialność osób wysoko postawionych i niezawodność osiągnięć cywilizacji – zachowane (ostatnie słowa są pozdrowieniem dla „Pana Boeinga”). Na idealnym obrazku pojawia się jednak drobna rysa. Otóż dwaj bohaterowie, Bakersfeld i Demerest, w finale wybierają życie u boku swoich kochanek, porzucając żony. Niezachwiana instytucja małżeństwa upada. Świat i wartości powoli wywracają się do góry nogami.

Do Tragedii „Posejdona” (reż. Ronald Neame, 1972) doprowadza ogromna fala wywołana podmorskim trzęsieniem ziemi, która to wywraca potężny liniowiec płynący do brzegów Grecji do góry dnem. Ignorancja krótkowzrocznego inwestora, liczącego tylko straty spowodowane opóźnieniem, pozostawia przy życiu ledwie garstkę pasażerów. Jako że kapitan nie żyje, cześć rozbitków podąża ku powierzchni za twardo stąpającym po ziemi pastorem Scottem. Więcej osób, za rozkazem pokładowego skarbnika, postanawia jednak biernie czekać na ratunek. Spotyka ich jednak rychła śmierć pod falami wdzierającej się do „Posejdona” wody. Mozolna wędrówka w górę płonącego i tonącego statku naznaczona jest niebezpiecznymi przeszkodami. Piekielna rzeczywistość podmorskiej pułapki każe bohaterom pokonywać kolejne poziomy w drodze po czekające ich wybawienie. Wydatnie pomaga w tym pragmatyzm i wiara przewodnika grupy, bo przecież, zgodnie ze słowami śpiewanej wcześniej przez jedną z bohaterek piosenki: „Jutro też jest dzień” („There's got to be a morning after”). Jego modlitwy pełne buty i gniewu, ale i bojaźni wobec Stwórcy, przepełnione są przekonaniem o wartości wspólnego ludzkiego działania. Wyraźnie „wygrywa” on walkę o rząd dusz z głośnym, aroganckim i wątpiącym w powodzenie akcji przedstawicielem prawa. Po drodze wszelkie przejawy grzechu i nieposłuszeństwa zostają w okrutny sposób ukarane (ginie żona stróża prawa – była prostytutka). Ostateczny ratunek wymaga jednak najwyższego poświęcenia. Wielebny Scott w zbawicielskim geście oddaje swoje życie, by reszta ocalałych mogła wydostać się na powierzchnię. W finale nawet nieufny policjant musi przyznać rację postawie pastora. Kiedy zawodzą zdobycze techniki, a reprezentanci porządku, prawa i władzy ziemskiej nie stają na wysokości zadania, protestancka wiara w zaradność człowieka i zwrot ku porządkowi boskiemu wydają się jedynym ratunkiem.

Jednak nadmierna pycha w dążeniu do zbliżenia się w ku niebiosom także może doprowadzić do katastrofy. Współczesną wieżą Babel staje się Płonący wieżowiec (reż. John Guillermin, 1974). Pożar spowodowany lekkomyślnością konstruktorów – wykorzystaniem tańszych materiałów zabezpieczających – więzi gości balu na najwyższym piętrze ogromnego budynku postawionego w San Francisco. W potrzasku strzelistej, szklanej wieży kara spotyka grzeszników wszelkiej maści. Tylko bohaterstwo i pomysłowość architekta Robertsa oraz szefa straży pożarnej O'Hallorhana pozwalają uniknąć większej tragedii. Przestroga jest więc wyraźna, choć niewystarczająca. W tym samym roku inną metropolią na Zachodnim Wybrzeżu, Los Angeles, wstrząsa Trzęsienie ziemi (reż. Mark Robson, 1974). Upadek człowieka postępuje: inżynier Graff ucieka od zaborczej żony w objęcia kochanki; niepokorny funkcjonariusz drogówki Slade traci wiarę w sens swojego zawodu, gdy zostaje zawieszony za samowolne działanie; plutonem wojska niosącym ratunek na ulicach zrujnowanego miasta dowodzi niezrównoważony militarysta ukrywający pod mundurem uprzedzenia i kompleksy. Armia i policja tracą wiarygodność i społeczne zaufanie. Ludzie pozostawieni są sami sobie, tylko wzajemna pomoc daje im nadzieję i ocalenie. W dramatycznej konkluzji Graff wybiera jednak małżonkę i rzuca się jej na ratunek, kiedy to porywa ją fala wody z pękniętej tamy. Konstatacja Slade'a oraz miejscowego lekarza jest mimo wszystko bardzo gorzka. Spoglądając na leżące w gruzach ulice, mówią: „- To było kiedyś wspaniałe miasto. - Tak...”.

W kolejnych latach kraj nawiedzają dalsze kataklizmy w postaci Lawiny (1978) i Huraganu (1979), szaleńcy terroryzują następne Porty lotnicze (1974, 1977, 1979) oraz Rollercoaster (1977) w wesołym miasteczku. W końcu ludność ogarnia paniczny strach przed Rojem (1978) morderczych afrykańskich pszczół (to wydarzyło się naprawdę!). Entomolog Crane przewidywał, że taki atak może nastąpić. Jednak stało się to zbyt nagle i na tak wielką skalę, że nie dało się zapobiec zabójczemu marszowi pszczół przez amerykańskie południe. Obdarzony pełnią władzy przez prezydenta Crane spotyka się z oporem ograniczonego i podejrzliwego generała Slatera. Wojskowy śledzi każdy krok naukowca i tylko czyha na jego potknięcie. Gdy wszelkie eksperymenty zawodzą, argument siły wydaje się jedynym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że owady zagrażają już teraz wielkiemu miastu – Houston. Zaopatrzeni w miotacze ognia żołnierze nie potrafią jednak powstrzymać ogromnej chmary pszczół. Opanowana przez nie metropolia pogrąża się dodatkowo w płomieniach. Załamany Slater pyta: „Czy historia będzie winić mnie, czy pszczoły?”. I po raz kolejny na ratunek przychodzi nauka. Crane wpada na jeszcze jeden pomysł, który może pomóc w unicestwieniu wroga. Za pomocą ultradźwięków zwabia rój na wody Zatoki Meksykańskiej i zmiata je z powierzchni potężnym wybuchem. Nawet jeśli nie powstrzyma to pszczół całkowicie, to z pewnością zyska dla człowieka trochę czasu. „O ile wykorzystamy go mądrze i będziemy mieć odrobinę szczęścia, ludzkości może uda się przetrwać” - podsumowuje.

Uciekający czas jest jeszcze bardziej istotnym czynnikiem przy kulminacyjnym starciu z lecącym w stronę Ziemi Meteorem (Ronald Neame, 1979). Nie pomaga też pogłębiający się konflikt między Bradleyem – naukowcem i konstruktorem systemu obronnego Herkules, a generałem Adlonem. Armia wycelowała rakiety umieszczone w przestrzeni kosmicznej w Związek Radziecki, podczas gdy Bradley miał na myśli obronę właśnie przed niebezpieczeństwem z kosmosu. Amerykańskie pociski okazują się niewystarczające, by wysadzić pędzącą w kierunku naszej planety skałę. Trzeba przekonać Sowietów, aby przyznali się, że posiadają podobny system rakiet (a oczywiście takowy jest umieszczony na orbicie i nosi dumne miano Piotra Wielkiego). Wyłącznie współpraca obu mocarstw może zapobiec destrukcji Ziemi. Na szczęście naukowcy dogadują się w imieniu polityków oraz wojskowych i białe rakiety wespół z czerwonymi niszczą meteor w drobny mak. Antyzimnowojenne porozumienie na czysto ludzkim poziomie powstrzymuje globalną zagładę!

Złe siły, uśpione niczym wulkan, decydują uderzyć jednakże raz jeszcze. Wybuch dymiącej góry na tropikalnej wyspie jest kwestią godzin, a Gdy czas ucieka... (reż. James Goldstone, 1980) trudno podejmuje się racjonalne decyzje. Mieszkańcy luksusowego hotelu zawierzają jego zarządcy, gdy mówi, że w budynku będą mogli bezpiecznie zaczekać na nadchodzącą pomoc. Płonąca lawa na pewno nie dotrze tu szybko. Co bardziej rozsądni podążają natomiast za nafciarzem Andersonem w wyższe partie wyspy. Goście hotelu nie wiedzą, że zawierzyli zakompleksionemu i aroganckiemu wiarołomcy. Ich los jest więc z góry przesądzony. Grupka prowadzona przez Andersona, po przezwyciężeniu wielu przeszkód: zerwanej drogi, zawalonego mostu, dociera w końcu do oświetlonego promieniami słońca brzegu. Gdzieś tam, w oddali czekają już na nich statki ratownicze.

Ze słowami Andersona: „Wszystko będzie dobrze”, Stany Zjednoczone wchodzą w nową dekadę. Wojna wietnamska skończyła się (można zacząć odbudowywać zaufanie do armii wśród ludzi), społeczeństwo przetrwało kryzys polityczny i gospodarczy. Przejawy wszelkiego moralnego zepsucia zostały przykładnie ukarane. Kobiety – przywrócone na właściwe im miejsce u boku mężczyzn. Podział rasowy nie istnieje (głównie przez niemal całkowity brak udziału we wspomnianych katastrofach czarnoskórych Amerykanów). Młodzież właściwie nie ma prawa głosu. W końcu, po latach destabilizacji czuła ręka rządów republikańskich roztacza opiekę nad szczęśliwymi obywatelami.

Gangster Squad. Pogromcy faktów

$
0
0
Gangster Squad. Pogromcy mafii (Ruben Fleischer, 2013)

Losy prawdziwego Mickey'a Cohena nawet w najmniejszym stopniu nie potoczyły się tak, jak ukazano to w "Gangster Squad. Pogromcach mafii" (2013) Rubena Fleischera. Rzeczywiście został aresztowany około roku 1950, ale za oszustwa podatkowe, a na dodatek po wyjściu z więzienia jego sława jeszcze bardziej rozbłysła i z brutalnego gangstera przeistoczył się w medialnego celebrytę.
[...]
Całość na stronie: http://www.e-splot.pl/?pid=articles&id=2452

Szkic o młodości

$
0
0
Nieulotne (Jacek Borcuch, 2012)

Trzeba przyznać Jackowi Borcuchowi, że na pewnym poziomie dosyć sprawnie potrafi oddać młodzieńcze niepokoje. Zarówno w poprzednim Wszystko, co kocham (2009), jak i w najnowszym filmie, Nieulotne (2012), opowiada bowiem właśnie o ludziach wchodzących w dorosłość.
[...]
Cały tekst na stronie: http://e-splot.pl/?pid=articles&id=2460

Historia zakonnic

$
0
0
Za wzgórzami (Cristian Mungiu, 2012)

W swoim pierwszym pełnometrażowym filmie od czasu nagrodzonych Złotą Palmą 4 miesięcy, 3 tygodni i 2 dni (2007) Cristian Mungiu ponownie skierował obiektyw na dwie wyraziste postaci kobiece. W Za wzgórzami (2012) równie istotne jak w dziele poprzednim jest też miejsce akcji, pogrążona w socjalistycznym marazmie Rumunię zastąpiła mniejsza, acz nie mniej represyjna społeczność – prawosławny klasztor.
[...]
Całość na stronie: http://www.e-splot.pl/index.php?pid=articles&id=2483
Viewing all 29 articles
Browse latest View live